Skoki z nartami - czyli gacie, a sprawa polska

"Kurczaczki, myślałem, że dzisiaj te punkty wlecą. Czułem, że na lekko mnie na nie stać, a jednak. O co tu chodzi w tych skokach? Niech ktoś mi wytłumaczy".

Proszę Państwa, to się pyta Andrzej Stękała, lat 26 - polski skoczek narciarski, drużynowy brązowy medalista Mistrzostw Świata w Lotach Narciarskich 2020 i Mistrzostw Świata w Narciarstwie Klasycznym 2021, medalista mistrzostw Polski, zwycięzca klasyfikacji generalnej FIS Cup w sezonie 2014/2015.

"Niech ktoś mi wytłumaczy". Dobrze, spróbuję. Ale najpierw, ponieważ jeszcze chyba ktoś to przeczyta - kilka zdań wyjaśnienia dla mniej zorientowanych...

Cytuję tę wypowiedź, bo przemawia przeze mnie gorycz niedzielnego kibica-patrioty. Nasi skoczkowie zawiedli, bo przez ostatnie lata przyzwyczaili nas do sukcesów w tej, jak się okazuje dosyć kapryśnej dyscyplinie nibysportowej.

Dlaczego piszę "nibysportowej"? Bo okazuje się, że bardzo dużą rolę odgrywają w niej elementy meteorologiczne, czyli między innymi "jak wiatr zawieje", co jest przecież właściwie zależne od Opatrzności Bożej. Poza tym, mimo że Opatrzność jest Wszechmogąca, to jednak nie jest najwyraźniej jednocześnie Wszechwiedząca i dlatego nie wie, komu sprzyjać (choć nasi przed skokiem zachęcają Ją i się żegnają znakiem krzyża).

Dlatego też w skokach jest dużo elementów zależnych od ludzi, którzy mają wolną wolę i wymyślają różne kroje strojów sportowych. Dochodzi nie tyle przypadkowość, co kreatywna awangarda modowo-konfekcyjna.

I tu muszę posłużyć się znów garścią cytatów.

"Nasze kombinezony zawsze są sprawdzane przed startem przez członków sztabu, więc to nie tak, że wyciągnąłem go nie wiadomo skąd. Podczas pomiaru Morten Solem z Norwegii pokazał mi, że coś jest nie tak i faktycznie tak było. To nie tak, że mogę mieć do kogokolwiek pretensje. Ta maszynka do pomiaru jest jaka jest i moim zdaniem, nie zachowała się tak, jak powinna."

To mówił Polak. Wcześniej Polakom zarzucano, że mają zbyt obszerne kombinezony. Ale potem, gdy wygrał Niemiec Geiger, kontrowersje wywołał strój Niemca, który według wielu ekspertów w Polsce był zbyt obszerny. Geiger nie został jednak zdyskwalifikowany.

Proszę Państwa, o co chodzi z tymi kombinezonami???

Wytłumaczę już własnymi słowami: z przodu lekko ażurowe, bufonisto-tiulowe z delikatnymi rozcięciami i ukrytymi minidekoltami zasilającymi minibaloniki, wcięcie w tali, to jasne! Z kolei nogawki jednak obszerne, ale a’la odwrócone dzwony, czyli marchewka. Jeśli dodamy do tego od tyłu do ubioru danego sportowca warstwy nieprzepuszczające powietrza, to uzyskamy niezły balon, niewiele cięższy od powietrza. Dodatkowo siła nośna rzeczonej konstrukcji polega na tym, że powietrze opływa i dzieli się na dwa strumienie, z których jeden przepływa nad skoczkiem a drugi pod nim. Powietrze, które otacza go od góry przebywa dłuższą drogę, porusza się więc z większą prędkością niż powietrze opływające go od dołu. Ciśnienie z dołu większe od górnego. Mate riał raczej sztywny, który przy zgięciu się uwypukla, rodzaj grubej pianki. Ukryte poszerzenia nadymające się.

Dla pozorów: "przepuszczalność w kombinezonach w litrach na metr kwadratowy na sekundę nie może być mniejsza od iluś tam przodem, a tyłem nie może się różnić o kilkanaście procent od przodu, ale kto to zmierzy? Niemcy? Ha, ha...

Ważne jest też, że robi się duży zapas powietrza w (sorki) kroku. Podobnie jest z ramionami, też mogą się nadymać, wyglądając odstraszająco na zasadzie groźnej mimikry jak bufiaste, tak modne kilkadziesiąt lat temu marynarki z naszytymi poduszkami na ramionach. To może, obok oczywistej siły nośnej, budzić też strach, respekt i drżenie ciasno opiętych łydek u rywali.

Kombinezony są całoroczne. Podobno również ważna jest długość nart, która jest wyrażona współczynnikiem skorelowanym z wagą i wzrostem danego zawodnika wypełniającego kombinezon.

Prawda, że proste? Nie muszę dodawać, że całość wykańczają jakieś lamówki, suwaki w odblaskowych kolorach, zwłaszcza że skoczkowie skaczą często w nietypowych dla chrześcijanina porach... Stębnowanie, te rzeczy, rzecz jasna... Tu mamy pełną dowolność i puszczanie pola fantazji.

Dodatkowo całość około półtora rozmiaru over size danego szczupłego reprezentanta, by się ładnie nadymało i wspomagało siłę nośną oraz generowało od 10% do 20% więcej miejsca na naszyte i zakontraktowane reklamy (globalnie: Lotos, Atlas, Red Bull, Engelbert Strauss, 4F... ).

Przypomina mi się, co powiedziała Edyta Górniak: "w szpitalach covidowych leżą... statyści". To może... teraz to fruwają właściwie kombinezony na wietrze. To wiele by tłumaczyło... Trzeba po prostu mieć najmodniejszego krawca w danym sezonie, trafić na szczęśliwe dmuchnięcie, reszta to wzory matematyczne, przeliczniki balistyczne i sędziowie, czyli woluntaryzm.

Dlaczego więc nie zrobić konkursu samych fruwających gaci na wzór modeli samolotów albo latawców (jesteśmy wszak w Chinach)?

I przypomina mi się stara przyśpiewka, a właściwie jej ostatnie dwie linijki:
    "Tam we Lwowi w magistracie
    Wiszą burmistrzowe gacie
    Wiatr je chwieje, w lewo, w prawo
    A publika bije brawo".
By dopełnić czary goryczy, przykład kontrowersyjnej, awangardowej mody sportowej, która jednak nie trafiła w czas i jest przedwczesna i zbyt aerodynamiczna. Chodziło o zbyt opływowe noski czy pięty... w butach.

"Reprezentacja Polski skoczków narciarskich w Willingen testowała nowe buty. Niestety, odpowiadający za kontrolę sprzętu Mika Jukkara zakwestionował wprowadzone nowinki technologiczne i w sobotę zdyskwalifikował Piotra Żyłę oraz Stefana Hulę, choć miał ochotę tak uczynić z całą drużyną. Adam Małysz nie zgadza się z tą decyzją i zapowiada, że PZN będzie walczył o dopuszczenie tych butów do zimowych igrzyskach olimpijskich w Pekinie".

Nie udało się! Nasi musieli dodatkowo skakać w starych, rozczłapanych butach. Ale i tak "publika bije brawo".

Teraz innym.

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!