Siły na zamiary czy zamiar podług sił? Wypisy z lektur szkolnych czyli felieton.

W zeszłym felietonie nawiązywałem do zrujnowanego mostka w Ojcowskim Parku Narodowym, jako pewnego symbolu niemożności - części pokazującej większą całość problemu, maleńkiego lusterka, które jakimś cudem nauki (optyka to nauka, dział fizyki) pokazuje obraz całości, w szerszym planie.

Rządzący od kilku lat roztaczają bardzo śmiałe i kuszące wizje: Centralny Port Komunikacyjny, Przekop Mierzei Wiślanej - te inwestycje idą, choć zdania ekspertów są różne, zwłaszcza, co do huba lotniczego w obliczu pandemicznych zmian w modelach podróży lotniczych.

LOT z tego chyba powodu wycofał się z kupna niemieckiego Condora. Za to Orlen powoli kontynuuje ekspansję w krajach sąsiednich. Zawsze to miło, gdy w Niemczech, Słowacji czy Czechach przywita nas orła cień, to znaczy raczej jego profil (logotyp Orlenu).

Pewne projekty uległy zmianie. Nowy blok elektrowni Ostrołęka jednak będzie dawał prąd w oparciu o gaz, a nie węgiel. To chyba dobra zmiana, choć przyniesie dodatkowe koszty, które oczywiście mogą się zwrócić przy nowej polityce energetycznej.

Inne projekty - jak milion elektrycznych samochodów, prom (miał być wybudowany przez stocznię.. remontową, bez projektu), odbudowa zamków kazimierzowskich - raczej padły i budzą złośliwą satysfakcję wśród przeciwników rządu. Ja mam uczucia mieszane, z jednej strony to Rzeczpospolita zapłaci (czyli my) za prace przygotowawcze, a Schadenfreude nie jest ładnym uczuciem. Z drugiej zaś cieszę się, że w tych rozchwianych czasach pewne nasze, odwieczne powiedzenia, porzekadła czy przysłowia znajdują swe ponadczasowe potwierdzenie.

Czytaj także: Maseczki, przemoc i konstytucja

Przy okazji jednak muszę coś sprostować: "mierz siły na zamiary" - ta przestroga powszechnie jest odbierana jako ekwiwalent "nie porywaj się z motyką na słońce". Podczas gdy jest dokładnie odwrotnie. Ten okrzyk (z "Pieśni Filaretów" Mickiewicza. Okres "Ody do Młodości") oznacza wezwanie do wytyczania sobie celów ambitnych, trudnych do osiągnięcia.

      Cyrkla, wagi i miary
      Do martwych użyj brył;
      Mierz siłę na zamiary,
      Nie zamiar podług sił.

(Dojrzały Mickiewicz jednak był bardziej sceptyczny: "Szlachta na koń wsiędzie, ja z synowcem na czele i jakoś to będzie" - "Pan Tadeusz")

Jak wiadomo, po okresie romantyzmu (mam tu na myśli nie tylko prądy literackie, ale i formacje myślowe), po tragicznych powstaniach narodowych, przyszedł pozytywizm z jego pracą organiczną i u podstaw.

I tu też znajduję pewne trwałe struktury, które można napotkać w dzisiejszych czasach. Obok budzącego liczne protesty ambitnego i strategicznego (żegluga, ale i zagranie na nosie Rosji) planu przekopu Mierzei, mamy plan uczynienia naszych rzek spławnymi. Transport wodny ma być ekologiczną (!) alternatywą dla autostrad i kolei. A protestują właśnie ekolodzy, że zniszczy się nasze dzikie rzeki. Dodatkowo, wobec nadchodzącej klęski suszy, regulacja rzek, przyspieszenie odpływu wody będzie te susze pogłębiać.

Wielkie projekty, prace publiczne budzą emocje, mają zjednoczyć naród, dać miejsca pracy w czasie koronowirusowej recesji. Argumenty merytoryczne wobec śmiałych wizji schodzą na drugi plan.
I tu inna lektura szkolna:

"Ostatnia nawet sesja wiosenna była poświęcona kwestii statków śrubowych na Wiśle, przy czym bardzo wyraźnie zarysowały się trzy stronnictwa. Pierwsze, złożone z księcia i jego osobistych przyjaciół, koniecznie domagało się śrubowców, drugie zaś, mieszczańskie, uznając w zasadzie piękność projektu, uważało go jednak za przedwczesny i nie chciało dać na ten cel pieniędzy.

Trzecie stronnictwo składało się tylko z dwu osób: pewnego technika, który twierdził, że śrubowce nie mogą pływać po Wiśle, i pewnego głuchego magnata, który na wszystkie odezwy, skierowane do jego kieszeni, stale odpowiadał: - Proszę trochę głośniej, bo nic nie słychać." (B. Prus - "Lalka").

Czytaj także: Czy słowo "Murzyn" jest obraźliwe?

Premier z prezydentem ostatnio pokazują się wspólnie i starają się wzbudzić entuzjazm. pozyskać i zjednoczyć elektorat hasłami, które przypominają zaklęcia gierkowskie. Że "Polak potrafi", zbudujemy drugą Polskę" i jesteśmy "dziesiątą potęgą gospodarczą świata".

Dziś jeszcze dodatkowo na paskach w TVP pojawiają się dumne informacje, że Niemcy nam zazdroszczą i są spanikowani, bo nikt do nich nie przyjechał zbierać szparagów.

Trąci to manią wielkości, wyrastającą z... kompleksu niższości. To niełatwe sprawy, bo rzeczywiście w świecie trzeba się bić o swoje i nie kierować się zasadą "siedź w kącie - znajdą cię i poklepią po plecach". Jednak nachalna promocja - śmieszy.

Na koniec jeszcze jeden autor, który właśnie wyśmiewał nasze "natężanie się", które ma rzekomo pokonywać wszelkie przeszkody (Sławomir Mrożek o Polaku we Włoszech):

"Wtedy przyszło mi do głowy, że przecież musi być jakiś sposób. Natężyłem się więc okropnie, ile miałem sił. I stało się: zaśpiewałem. Ale nie tak zwyczajnie, jak to sobie człowiek czasem podśpiewuje. Zaśpiewałem pięknie, głosem niespodziewanym, głębokim, cudnym, wibrującym. Głowę odrzuciłem do tyłu, nogę założyłem na nogę i łokciem wsparłem się o kontuar. Piosenka była włoska, O sole mio. Wszyscy spojrzeli na mnie z najwyższym zdumieniem. Nikt nie wiedział, że ja umiem tak śpiewać, ja także nie. Ja zaś śpiewałem lekko, swobodnie... (...).

Słyszę, mówi coś do mnie i czeka, żebym mu odpowiedział. Mnie wszystko w głowie zawirowało, bo nie umiem po angielsku. Ale jakże tu pokazać, że nie umiem. Więc natężyłem się. Nie pierwszy to już raz w życiu natężyłem się... Pani - powiedziałem swobodną angielszczyzną. - Jest mi niezmiernie przykro, że mój kapelusz stał się przyczyną tego zajścia. Proszę przyjąć wyrazy ubolewania. Niemniej jednak, jeżeli zdejmę kapelusz, to nie przed koniem, ale przed panią, w hołdzie dla jej piękności. To mówiąc, obnażyłem głowę i skłoniłem się. Pani zaśmiała się i zaczerwieniła lekko."

Taaa... Cała Europa się czerwieni ze wstydu, że ją przeganiamy...

P.S. Istnieje też opowiadanie Mrożka pt. "Słoń" (lektura szkolna!) o ambitnym zoo, któremu przydzielono słonia. Z braku funduszy słoń był... nadmuchiwany (tak!). I stało się, że słoń odfrunął.

I to na oczach dzieci z wycieczki szkolnej. Skutkiem tego oszustwa mali obywatele wykoleili się i już trudno im w coś uwierzyć.

Kurczę, jak bym przy tym był...

Czytaj także: Filmy i książki godne polecenia

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!