Nie chcemy Ameryki w Polsce?

Co się w tej Polsce porobiło? Od niepamiętnych czasów pamiętam, że wszyscy w naszym kraju chcieli być Zachodem. Trudno było tak się nam czuć w latach 90-tych, bo gdy wyjeżdżaliśmy na ten "prawdziwy" Zachód, wszystko było dla nas ekstremalnie drogie. Zarobki na poziomie 200-300 dolarów nie pozwalały pojechać tam na wakacje. Jeździło się wyłącznie zarabiać.

W Polsce też zarabialiśmy coraz więcej, ale prawdziwe przyspieszenie nastąpiło po 2004 roku. Weszliśmy do Unii Europejskiej i na każdym kroku zaczęliśmy widzieć projekty realizowane z jej funduszy. Radykalnie poprawiły się nasze drogi, rolnicy dostali dofinansowanie, a w całej Polsce zaczęły inwestować międzynarodowe korporacje. Zarobki przekroczyły 1000 dolarów.

Ludziom różnie się powodzi, ale naprawdę nigdy nie słyszałam, żeby ktoś narzekał, że jesteśmy w Unii Europejskiej. Najgorsze rzeczy, jakie się o niej mówiło, to żarty z niektórych przepisów, jak na przykład ustalających prawidłową krzywiznę banana. Ale gdzie, jak gdzie, ale w Polsce jesteśmy przyzwyczajeni do "ciekawych" przepisów.

Od jakiegoś roku coś się zaczęło zmieniać. Choć w sondażach Polacy wciąż mówią, że są za członkostwem w UE, po raz pierwszy zaczęłam słyszeć utyskiwanie, że Unia jest zła. Dlaczego? Bo nam każe robić różne rzeczy. Wprowadza wspólne dla całego kontynentu przepisy i standardy (ostatnio np. standardową wtyczkę do wszystkich telefonów komórkowych).

Nie rozumiem, dlaczego to źle. Narzekający nie przykładają tego samego myślenia do polskich władz, które też nam każą różne rzeczy. Że to są polskie władze? No tak, wspólne dla wszystkich w całej Polsce - tych na Podlasiu i tych na Śląsku, na Kaszubach i Podkarpaciu. Takie, jakie sobie wybraliśmy. A w Unii rządzą władze wspólne dla wszystkich krajów - od Portugalii po Estonię. Takie, jakie sobie wybraliśmy. Niedawno na ich czele stał nawet Polak.

Człowiek mający największą w Polsce władzę, Jarosław Kaczyński, przemawiał ostatnio w Przemyślu. Tłumaczył, że wspólnie w Europie rządzić się nie da. W Unii Europejskiej jeden naród musi dominować i oczywiście będą to Niemcy.

Pisząc do moich rodaków mieszkających w USA zaczęłam przypominać sobie historię tego kraju. Wszak zjechali do niego emigranci z wielu różnych krajów. I utworzyli wspólne, potężne państwo. Jednoczyły się stany, które były bardzo różne. Ale dla wspólnego dobra wybrały sobie wspólne władze. I dobrze na tym wyszły.

Prezes Kaczyński przekonywał też, że tworzenie Unii oznacza że zbiedniejemy. Czy Stany Zjednoczone są biedne? Wręcz przeciwnie, są potężne, bo są właśnie zjednoczone. Czy ze stanem New Jersey ktoś liczyłby się w świecie, gdyby był oddzielnym państwem? Z całym szacunkiem dla New Jersey, ale ludzie w Polsce często nawet nie wiedzą, gdzie ten stan leży.

Oczywiście w Europie ludzie też rozumieli zalety wspólnoty. Dlatego właśnie w 1952 roku powołali do życia Wspólnotę Węgla i Stali, która była zalążkiem dzisiejszej UE. Unia ograniczała się do współpracy gospodarczej, bo od II wojny światowej minęło zbyt mało czasu, aby wymagać, żeby Francuzi bratali się z Niemcami. Ale Wspólnota miała ich ze sobą powiązać, aby nie myśleli już o walczeniu ze sobą.

Udało się rewelacyjnie. Dziś, przejeżdżając z kraju do kraju UE, nie widać radykalnych różnic pomiędzy różnymi państwami. Zmienia się język, ale wszędzie można się dogadać po angielsku. Młodzi ludzie z różnych krajów spotykając się, traktują się jak mieszkańcy różnych miast, a nie krajów. Sama tego doświadczyłam, gdy szukałam jakiegoś muzeum w Londynie. Zagadnęłam grupkę młodych chłopaków, którzy też okazali się turystami. Trzech było z Francji, trzech z Anglii, ale spoza Londynu. Wędrowaliśmy razem ulicami obcego dla nas miasta i wszyscy byliśmy po prostu Europejczykami.

Jarosław Kaczyński krytykuje, że ktoś mówi o sobie, że jest Europejczykiem. W Przemyślu wręcz to wyśmiewał. Co się stało? Wszak kiedyś wszyscy marzyliśmy, aby być Europejczykami. Jeżeli się w końcu nimi staliśmy, to nie znaczy, że nie jesteśmy już Polakami. Wy mieszkacie w USA, macie amerykańskie obywatelstwo. Czy przez to nie czujecie się już Polakami?

Moim zdaniem, rządzący Polską człowiek ma wypaczony obraz świata. Niedawno sam wspominał swój wyjazd na Zachód, do Wiednia. Zobaczył tam coś nieokreślonego - nie opisał tego dokładnie - co go zraziło do zachodniej kultury. Ja też widziałam na Zachodzie rzeczy, które mi się nie podobały. I równie wiele takich rzeczy w Polsce. Ale dalej tu mieszkam i nie przekreślam ani Polski, ani Zachodu.

Pan Kaczyński zatrzymał się jednak w poznawaniu Zachodu na wizycie w Wiedniu, którą odbył 30 lat temu. I buduje sobie obraz na podstawie opowieści, takich jak ta o pociągu w Niemczech, którą niedawno przedstawił. Prezes PiS twierdził, że doniesiono mu o wyrzucaniu Polaków z wagonu pierwszej klasy. Ewidentnie pokutują w nim kompleksy z dawnej epoki. Nie potrafię sobie dziś wyobrazić sytuacji, że jakiś Polak podróżujący z biletem pierwszej klasy, dałby się ze swojego miejsca wyrzucić.

Kompleksy Kaczyńskiego powinny być tylko jego problemem. Ale on konsekwentnie próbuje zaszczepić niechęć do Niemców w reszcie narodu. A naród, jak na złość, z Niemcami handluje, jeździ do Niemiec do pracy i nic do Niemców nie ma.

Prezes PiS lekceważy też siłę wspólnego działania. O jednoczeniu Europy mówi, że to tylko "porozumienie między różnymi ojczyznami". Gorzej, chce z tym walczyć. W Przemyślu powiedział, że to "przyspieszenie biegu historii w niewłaściwym kierunku i temu musimy się przeciwstawić". U was, w USA, już ta historia się potoczyła. Czy mam wam współczuć?

Kaczyński tłumaczy, że chce bronić naszych wartości kulturowych, rodzinnych. Ale UE w te sprawy nie wnika. Unia to sprawy ekonomiczne (sądownictwo jest tego częścią, jako gwarancja wolności gospodarczej), a ostatnio także kwestie bezpieczeństwa. Erozja wartości kulturowych, upadek moralności następują niezależnie od UE. Związane są raczej z bogaceniem się społeczeństwa. Widać to w krajach, które w Unii nie są. Choćby w USA.

Słyszałam, jak ktoś dawał radę panu Kaczyńskiemu, gdy autostradą A4 jechał do Przemyśla, aby patrzył na drogowskazy. Podobno jeden z tych drogowskazów brzmi: "Jarosław Przemyśl".

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!