Dron zabójca nie do zatrzymania

Niedawno "abecadło" podawało informację, że Departament Skarbu zabronił wspomagania amerykańskim kapitałem chińskich producentów dronów. Na czarnej liście znalazło się osiem firm, w tym dominująca w USA firma DJI Technology, która zagospodarowała tu ponad połowę rynku dronów.

Oficjalnym powodem zakazu współpracy jest bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych. DJI jest firmą prywatną, ale wiadomo powszechnie, że tak duże przedsiębiorstwa i tak ważne ze względów strategicznych muszą współpracować z komunistycznymi władzami Chin. I to na warunkach stawianych przez te władze.

Amerykanie obawiają się przekazywania Chinom informacji zbieranych przez drony. Ale drony stanowią też coraz większe zagrożenie bezpośrednim atakiem. Nawet małe pojazdy tego typu mogą służyć do zamachów terrorystycznych czy wręcz działań militarnych. Dochodzi do tego już poza granicami USA.

W ubiegłym roku grupy islamskiej milicji, popierane przez Iran, dokonały co najmniej 10 ataków dronami na amerykańskie bazy wojskowe w Iraku. Nikt z Amerykanów nie zginął, ani nie został ranny. Ale to dopiero początek wykorzystania dronów-zabójców. Ich użytkownicy na razie uczą się skutecznych metod i używają najczęściej małych, amatorskich dronów.

Mają też, niestety, sukcesy. Irańskie bojówki już w 2019 roku wysadziły przy pomocy dronów saudyjskie instalacje obsługujące wydobycie ropy naftowej. A w ubiegłym roku dron uderzył na Morzu Arabskim w tankowiec związany z izraelskim miliarderem. Zginęło dwóch członków załogi statku.

Zaawansowane drony atakujące są też wykorzystywane przez armie. Takie pojazdy na swoim wyposażeniu mają na pewno już takie kraje jak Rosja, Izrael, Iran, Turcja i oczywiście Chiny. Były wykorzystywane w konflikcie na Ukrainie, zarówno przez Rosjan, jak i Ukraińców.

Malutki dron Switchblade 300 jest wystrzeliwany z niewielkiej, przenośnej wyrzutni. W prawym dolnym rogu pokazana jest natomiast wyrzutnia aż sześciu takich dronów.


Eksperci twierdzą, że drony pomogły już nawet wygrać wojnę. Chodzi o konflikt pomiędzy Azerbejdżanem i Armenią, który po latach sporów o fragment terytoriów zakończył się zwycięstwem Azerbejdżanu. Azerowie użyli małych tureckich dronów do zadania decydującego ciosu. Na pokazanych przez nich później nagraniach widać, jak latający zabójcy uderzają w bezbronne czołgi, artylerię i pozycje żołnierzy, których otoczenie okopami było całkowicie nieprzydatne.

Obrona przed takim atakiem jest niezwykle trudna, żeby nie powiedzieć, że na razie wręcz niemożliwa. Oczywiście ataki z dronów Amerykanie przeprowadzają już od wielu lat. Wielokrotnie widzieliśmy nagrania z takich ataków w telewizji i internecie. Ale były one ograniczone do ważnych i dobrze rozpoznanych celów. Bo rakieta Hellfire wystrzelona z dronów typu Predator czy Reaper kosztuje 150 tysięcy dolarów.

Tymczasem nowoczesny, mały dron zabójca może kosztować zaledwie 6 tysięcy. I wykonać zadanie z większą precyzją. Nie wystrzeliwuje żadnej rakiety, bo sam jest taką rakietą. Rozbija się o cel lub wybucha w jego pobliżu. Prezentację niezwykłych możliwości takiego drona dokonała firma AeroVironment w grudniu ubiegłego roku. Według nieoficjalnych informacji, zaopatruje w taką broń od co najmniej kilku lat amerykańską armię, która wykorzystywała ją do likwidowania celów w Iraku, Afganistanie i Syrii.

Prezentacji dokonano na pustyni w stanie Utah. Jej bohaterem był mały dron o nazwie Switchblade 300. Nazwa nawiązuje do skrzydeł, które rozkładają się natychmiast po wystrzeleniu go z rurowej wyrzutni. Dron w czasie prezentacji nadleciał z tak dużą szybkością, że trudno było go śledzić gołym okiem. Zasilany z akumulatora pojazd zatoczył koło nad pustynią w poszukiwaniu celu, na który został zaprogramowany. Chwilę później wleciał do pustego pickupa przez okno od strony kierowcy, wysadzając natychmiast samochód w powietrze.

Mały zabójca może wysadzić w powietrze samochód, zabijając jedną lub kilka osób.


Dron nazywany jest "kamikaze", bo jego atak jest samobójczy. Pojazd ulega zniszczeniu, ale jego precyzja działania jest warta poświęcenia kilku tysięcy dolarów. W przeciwieństwie do rakiety Hellfire, Switchblade może zawisnąć nad celem i czekać na najlepszy moment do ataku. Gdy na przykład człowiek wyznaczony do zabicia wyjdzie z budynku i wsiądzie do samochodu. Albo gdy znajdzie się w większej odległości od innych osób, które nie mają zginąć.

Switchblade może nawet w ostatniej chwili zostać powstrzymany przed atakiem. Ostatni na to moment to dwie sekundy do celu. W przypadku rakiety Hellfire, po jej wystrzeleniu nie ma już możliwości zrezygnowania z uderzenia. Jak ważna jest to ewentualność, pokazał tragiczny atak Amerykanów w Afganistanie we wrześniu ubiegłego roku. Piloci sterujący dronem z Newady wystrzelili rakietę, po czym zobaczyli przez kamerę zamontowaną w rakiecie, że leci ona w kierunku grupy dzieci. Nie mogli jednak już zmienić celu i zabili 10 cywilów, w tym siedmioro dzieci.

Switchblade 300 to dron zaprojektowany do zabicia nawet pojedynczej osoby. Waży zaledwie 5,5 funta (2,5 kg), wliczając w to ładunek wybuchowy. Na pole bitwy może być zabrany w plecaku. I trafić w cel oddalony nawet 7 mil od wystrzeliwującego go operatora. Firma AeroVironment produkuje też większy model Switchblade 600, którego publicznie pokazać nie może. Potrafi on zniszczyć nawet opancerzony pojazd.

Takie drony to dla armii doskonała broń, ale też i zmartwienie. Bo jak na razie nie ma przed nimi skutecznej obrony. Firma Dedrone pracuje nad jej metodami, ale jedyną jest właściwie tylko zakłócanie radiowej komunikacji operatora z dronem. Na polu bitwy jest to możliwe, ale taka obrona przed atakiem terrorystycznym w mieście - bo przecież atak może być przeprowadzony w dowolnym miejscu - jest praktycznie nierealna.

A incydentów z udziałem dronów jest w USA coraz więcej. Na szczęście na razie bez tragicznych konsekwencji, bo większość stanowią przypadki niefrasobliwości użytkowników dronów amatorskich lub komercyjnych. Agencja Federal Aviation Administration notuje ponad 100 takich przypadków miesięcznie tylko w pobliżu lotnisk. Dlatego rozpoczęła niedawno prace na lotnisku w Atlantic City, w New Jersey, aby opracować lepsze metody wczesnego wykrywania dronów.

Tymczasem Kongres USA już w 2018 roku pozwolił Departamentowi Bezpieczeństwa Narodowego (DHS) i innym służbom na zestrzeliwanie dronów uznanych za zagrożenie. To może być względnie skuteczne w przypadku małych dronów amatorskich. Taki dron był użyty już w 2020 roku do próby ataku na stację transformatorową w Pennsylwanii. Ale profesjonalnego drona-zabójcy żaden policjant czy agent FBI nie unieszkodliwi. Dlatego DHS od 2018 roku poszukuje firm i nowych technologii, które skutecznie poradzą sobie z samobójczymi dronami.

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!